M. Trzaska: rynek symulatorów kolejowych w Polsce – spojrzenie rynkowe i praktyczne

Wypowiedź Pana Marcina Trzaski – członka Stowarzyszenia Ekspertów i Menedżerów Transportu Szynowego – pełnomocnika Zarządu TK TELEKOM sp. z o.o, byłego Prezesa Zarządu PKP Informatyka sp. z o.o – zachęcamy do zapoznania się z ciekawą wypowiedzią.

Na samym wstępie chciałbym zareklamować mój pierwszy artykuł z maja 2017 roku, który można znaleźć na stronach Stowarzyszenia SEiMTS. Akurat mija dokładnie rok jak napisałem tamten tekst. Będzie to ciekawe porównanie co było do zrobienia a co przez rok zostało zrobione.

Zawsze byłem praktykiem a nie teoretykiem kolejowym więc z premedytacją pomijam górnolotne zamiary i wzniosłe strategie a skupiam się na tym co realnie zostało zrobione a co nie w konkretnym temacie. Szczególnie jeżeli to ma znaczenie dla szeroko rozumianego bezpieczeństwa.

Na początek kontrowersyjna teza

W maju 2017 mieliśmy 7 miesięcy do wejścia w życie obowiązku szkolenia maszynistów na symulatorach. Teraz, w maju 2018 roku, jesteśmy dokładnie w tym samym miejscu i znowu mamy 7 miesięcy do wejścia w życie obowiązku szkolenia maszynistów na symulatorach. A obserwując obecnie rynek „symulatorowy” w Polsce skłaniam się coraz bardziej do stwierdzenia, że w maju 2019 roku będziemy mieli znowu 7 miesięcy do wejścia w życie obowiązku szkolenia maszynistów na symulatorach.

Uzasadnienie kontrowersyjnej tezy

 Przez ostatni rok w Polsce został oddany do użytku tylko jeden symulator spełniający wymogi określone w Stanowisku Prezesa UTK wydanym w maju 2017 roku a według mojej prognozy do połowy 2019 roku zostaną uruchomione jeszcze maksymalnie trzy, może cztery takie symulatory. Można więc śmiało stwierdzić, że duża część branży przewoźników kolejowych i firm prowadzących ośrodki szkoleniowe przespała 12 miesięcy i nie zrobiła prawie nic aby zabezpieczyć dla polskiego rynku kolejowego wystarczającą ilość symulatorów.

No i co dalej?

Obecnie z pewnym zdziwieniem obserwuję bardzo luźne podejście niektórych spółek przewozowych do wymogów stawianych im w zakresie szkoleń na symulatorach. Po pierwsze panuje przekonanie, że jak raz już został przesunięty termin wprowadzenia tego obowiązku to z pewnością będzie przesunięty po raz kolejny! Pewnie znowu o rok, czyli na 1 stycznia 2020 roku. Szczególnie, że takie plotki krążą już po rynku a ich źródło jest łatwo identyfikowalne…

Po drugie, zauważam podczas rozmów bardzo wyraźną tendencję do „falandyzowania” prawa i interpretowania jego zapisów w sposób jak najbardziej dowolny, moim zdaniem dalece odbiegający od zasad interpretacji przepisów jakich byłem uczony na pierwszym roku studiów prawniczych. Jako przykład mogę podać sformułowanie „przy użyciu symulatora”, którego twórcza interpretacja pozwala na upchanie do symulatora nie jednego maszynistę a tylu, ilu wejdzie do kabiny i wszystkim im zaliczyć szkolenie. Innym przykładem może być lekceważące podejście do zapisów Stanowiska Prezesa UTK dotyczącego wymagań dla symulatorów kolejowych i opieranie się jedynie na zapisach Rozporządzenia.

Generalnie „obowiązek symulatorowy” jest traktowany jak kolejny wymysł, kolejne utrudnianie życia i zwiększanie kosztów funkcjonowania przewoźników kolejowych a nie jak szanse na poprawę bezpieczeństwa ruchu kolejowego. Jest to o tyle dziwne, że tego typu szkolenia są powszechne w Europie i cieszą się ogromnym uznaniem w zakresie poprawy bezpieczeństwa ruchu kolejowego.

Moim zdaniem zupełnie inaczej sytuacja wyglądałaby gdyby ustawodawca wprowadzając taki obowiązek, który oczywiście generuje dodatkowe koszty, dałby przewoźnikom realną korzyść związaną z tym obowiązkiem. Taką korzyścią mogłaby być na przykład rezygnacja z części obowiązkowych szkoleń w prawdziwych lokomotywach i przeniesienie ich do świata wirtualnej symulacji albo możliwość zapoznawania maszynisty z trasą w symulatorze wyposażonym w rzeczywiste trasy kolejowe. Wtedy koszty przewoźników poniesione na symulatory będą choć w części równoważyć się oszczędnościami.

Konieczne jest większe zaangażowanie się w problematykę regulatora rynku kolejowego. Przedsiębiorstwa kolejowe oczekują stworzenia bardziej wyrazistych i jednoznacznych ram dla szkoleń na symulatorach. Zdecydowanie zacząłbym od dokładniejszego opisania minimalnych wymagań dla symulatorów i umieszczenia ich w dokumentach stojących wyżej w hierarchii źródeł prawa niż Stanowisko Prezesa UTK. Dodatkowo pokusiłbym się o klasyfikacje symulatorów pod kątem celów do jakich mają być stosowane. Nie trzeba przecież szkolić uczniów techników kolejowych na pełnozakresowych maszynach.

Kolejnym zagadnieniem z tego wynikającym jest sposób „certyfikowania” tych symulatorów, które będą dopuszczone do właściwych szkoleń maszynistów  w odróżnieniu  od tych które będą jedynie trenażerami dla uczniów i innych osób. Niestety nie jest nigdzie określone kto ma przeprowadzać takie „certyfikacje” i gdzie będzie prowadzony rejestr takich certyfikowanych symulatorów? Według mnie stowrzenie takich ram prawnych jest konieczne w celu zapewnienia pewności obrotu gospodarczego.

Tylko bezpieczeństwa żal

 W całym tym zamieszaniu zagubił się gdzieś podstawowy aspekt szkoleń na symulatorach czyli bezpieczeństwo przewozów i pasażerów. Trendy światowe są wyraźne i zdecydowanie przyszłość szkoleń będzie należeć do szkoleń symulacyjnych. Nie dotyczy to tylko branży transportowej. Praktycznie wszystkie dziedziny życia zaczynają produkcyjnie korzystać już z technologii VR. Lekarze za jej pomocą operują pacjentów, mechanicy tworzą modele skomplikowanych części zamiennych a studenci prawa w Polsce (na razie tylko na Uniwersytecie Wrocławskim) uczestniczą za pomocą technologii VR w oględzinach miejsca zbrodni. Tworzenie poligonów szkoleniowych ze znaczącym wykorzystaniem technologii symulacji jest przyszłością procesów szkoleniowych. Również na rynku kolejowym!

Już teraz jedna z najbardziej dynamicznych i innowacyjnych firm oferujących kolejowe technologie symulacyjne nie tylko produkuje symulatory pojazdów szynowych ale również przeszła do ścisłego finału konkursu w NCBiR z projektem stworzenia poligonu szkoleniowego bocznicy kolejowej obejmującego manewry lokomotywą manewrową oraz inne czynności wykonywane na bocznicy przez manewrowych, ustawiaczy i dyspozytora.

Mam szczerą nadzieję, że znajdą się środki na ten projekt!!!